Zwiedzane miasto: Budapeszt
Gdy obudziłam się rano, Etelka już od jakiegoś czasu krzątała się po kuchni. Po odebraniu maili i wiadomości na portalu couchsurfing.com (nadal szukałyśmy noclegów w trzech europejskich miastach) zostałyśmy poczęstowane pysznym śniadaniem: musem z ogródkowych brzoskwiń, mlekiem sojowym własnej produkcji i czekoladowo-orzechowymi batonikami. W takich chwilach uwielbiam być wegetarianką!
Gdy już się pożywiłyśmy, nasi gospodarze zawieźli nas swoim samochodem do centrum Budapesztu i oprowadzili po zamku. Nie lubimy biegać od zabytku do zabytku, jak to mają w zwyczaju typowi turyści, więc wystarczyło nam to, że trochę się przespacerowałyśmy i zobaczyłyśmy najistotniejsze rzeczy. Zamek urzekł nas swoją wyjątkowością – okazało się, że budynki publiczne, a nawet domy mieszkalne, są jego częścią.
![]() |
Zdjęcie na zamku w Budapeszcie |
![]() |
Ciekawe drzewa z dziwnymi owocami |
![]() |
Widoki z wieży Bazyliki św. Stefana |
Z wieży podziwiałyśmy między innymi swoistą czerwień dachówek i kontrast pomiędzy dwoma częściami miasta – płaskim i równinnym Pesztem oraz Budą z jej wzgórzami i pagórkami.
Maja wpadła na pomysł, żeby spróbować zrobić mostek (Urdhva Dhanurasana) na balustradzie, ale na szczęście udało mi się ją przekonać, że to nie był najlepszy pomysł :-) Skończyło się na długiej rozmowie o spadaniu, lądowaniu, skakaniu ze spadochronem i lataniu paralotnią (Maja miała okazję spróbować kilka razy w swoim życiu tego ostatniego).
Maja wpadła na pomysł, żeby spróbować zrobić mostek (Urdhva Dhanurasana) na balustradzie, ale na szczęście udało mi się ją przekonać, że to nie był najlepszy pomysł :-) Skończyło się na długiej rozmowie o spadaniu, lądowaniu, skakaniu ze spadochronem i lataniu paralotnią (Maja miała okazję spróbować kilka razy w swoim życiu tego ostatniego).
Na mapie znalazłyśmy Wyspę Małgorzaty i postanowiłyśmy zobaczyć, co na niej jest. Aby do niej dotrzeć, przeszłyśmy się brzegiem Dunaju. Po drodze natknęłyśmy się na zachwycający strzelisty budynek parlamentu.
![]() |
Strzelisty budynek parlamentu |
![]() |
Asfaltowa droga prowadząca przez wyspę |
Czekając chwilę na Maję, znalazłam stoisko z lodami i zaczęłam przyglądać się ich smakom. Jeden z nich nie był podpisany i wyglądał dość niespotykanie, więc zapytałam o niego sprzedawcę. Zanim zdążyłam zareagować, wziął wafelek i włożył do niego gałkę. Zaskoczona próbowałam mu wytłumaczyć, że ja chciałam się tylko dopytać, a nie złożyć zamówienie. Wzruszył ramionami i odparł, że mogę go sobie wziąć za darmo, bo jedna gałka jest gratis. Co prawda wybrałabym inny smak, ale chyba nie powinnam narzekać – Maja musiała za swoją niby-gratisową gałkę zapłacić.
Okazało się, że mimo naszych obaw co do wyglądu wyspy, znajdował się tam park, i to całkiem spory. Ludzie spędzali tam czas robiąc różne ciekawe rzeczy.
Okazało się, że mimo naszych obaw co do wyglądu wyspy, znajdował się tam park, i to całkiem spory. Ludzie spędzali tam czas robiąc różne ciekawe rzeczy.
Maja wypatrzyła pół-Polkę ćwiczącą chodzenie po linie i zapytała, czy może się przyłączyć. Jeśli ktoś zna Maję, to domyśla się, że oznaczało to, że musiałam poczekać, aż uda jej się przejść z jednego końca liny do drugiego bez spadnięcia. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, bo próbowała już wcześniej robić takie rzeczy.
![]() |
Dziewczyna chodząca po linie |
Po obejrzeniu na wyspie ruin starego zamku i mini zoo, wróciłyśmy autobusem do domu Etelki. Tym razem postanowiłam przyłączyć się do Mai i również poćwiczyć jogę. Gdy skończyłyśmy, dostałyśmy smakowity ryż z warzywami na kolację.
Cóż, jednym słowem, nasi gospodarze byli naprawdę niesłychanie mili i gościnni. Co więcej, okazało się, że uszykowali dla nas swoje własne łóżko, żeby było nam wygodniej, a sami poszli spać do… namiotu!
Cóż, jednym słowem, nasi gospodarze byli naprawdę niesłychanie mili i gościnni. Co więcej, okazało się, że uszykowali dla nas swoje własne łóżko, żeby było nam wygodniej, a sami poszli spać do… namiotu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz