Data: 6 lipca 2015
Zwiedzane miasto: Bruksela
Tego dnia pozwoliłam sobie pospać dłużej niż zwykle. Spotkanie uczestników programu "Vulcanus in Japan", w którym uczestniczyła Maja, miało potrwać do piątej, więc miałam dużo czasu na wypoczynek.
Tego dnia pozwoliłam sobie pospać dłużej niż zwykle. Spotkanie uczestników programu "Vulcanus in Japan", w którym uczestniczyła Maja, miało potrwać do piątej, więc miałam dużo czasu na wypoczynek.
Laurie musiała przygotować się do lekcji duńskiego, którą miała po południu. W związku z tym postanowiłam pójść sama na spacer do lasu, który był bardzo blisko jej domu. Przechadzałam się w nim prawie dwie godziny, wdychając świeże powietrze i wypoczywając wśród natury. Po ponadtygodniowym słuchaniu warkotu silników przy autostradach i zgiełku miast, zdecydowanie potrzebowałam trochę ciszy i spokoju.
![]() |
W lesie odnalazłam ciszę i spokój |
W drodze powrotnej weszłam do piekarni, bo chciałam sobie kupić jakąś bułkę na śniadanie. Okazało się, że nikt z osób pracujących w tym sklepie nie mówił po angielsku (nie spodziewałam się takiej sytuacji w Brukseli), więc spowodowałam małe zamieszanie. Niemniej jednak jakoś w końcu udało mi się porozumieć się ze sprzedawczynią, używając w tym celu rąk, kartki papieru i długospisu.
Gdy wróciłam do mieszkania, wraz z Laurie pojechałyśmy autobusem do centrum. Pożegnałyśmy się na przystanku, po czym zaczęłam spacerować po Brukseli.
Gdy wróciłam do mieszkania, wraz z Laurie pojechałyśmy autobusem do centrum. Pożegnałyśmy się na przystanku, po czym zaczęłam spacerować po Brukseli.
![]() |
Park w centrum Brukseli |
Miałam dużo czasu do spotkania z Mają i nigdzie nie musiałam się spieszyć, więc po prostu wędrowałam sobie, obserwując mijanych ludzi i miejsca. Chodziłam wzdłuż wielu uliczek, posiedziałam w kilku parkach i obejrzałam po drodze budynki Parlamentu Europejskiego. Pierwszymi dwoma rzeczami, które rzuciły mi się w oczy w Brukseli, były jej wielokulturowość i biało-czerwone tablice rejestracyjne.
O piątej dołączyłam do Mai i innych uczestników spotkania, którzy wracali do hotelu. Potem wszyscy udaliśmy się do baru i siedzieliśmy tam rozmawiając o ich przyszłym wyjeździe do Japonii. Niektórzy z nich zamówili sobie piwa, ale po pół godziny przyszedł właściciel i powiedział (ni stąd ni zowąd), że u niego w barze nie sprzedaje się alkoholu. Dziwna sytuacja...
O piątej dołączyłam do Mai i innych uczestników spotkania, którzy wracali do hotelu. Potem wszyscy udaliśmy się do baru i siedzieliśmy tam rozmawiając o ich przyszłym wyjeździe do Japonii. Niektórzy z nich zamówili sobie piwa, ale po pół godziny przyszedł właściciel i powiedział (ni stąd ni zowąd), że u niego w barze nie sprzedaje się alkoholu. Dziwna sytuacja...
![]() |
Uczestnicy programu "Vulcanus in Japan" |
Maja i ja wróciłymy do hotelu wcześniej niż reszta grupy. Tak jak przypuszczałyśmy, udało mi się wejść do jej pokoju niezauważoną przez obsługę.
Nie dość, że miałam nocleg za darmo, to jeszcze zjadłam na kolację kilka rogalików, które Maja wzięła dla mnie rano z hotelowego szwedzkiego stołu. Takie jesteśmy złe ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz